piątek, 20 grudnia 2013

4.I'm sorry.

Tak to jest ten dzień !
Dzień wielkich zmian !
Boże, ile ja na to czekałam.Londyn, Anglia, na samą myśl mam gęsią skórkę.

Zebrałam się i czym prędzej wstałam , i ubrałam się.



Wylot mam na wieczór, także jeszcze trochę czasu pozostało. Zaczęłam od sprawdzenia czy wszystko mam spakowane. Ubrania, buty są, kasa jest, to najważniejsze. Pozostaje mi tylko spakować bagaż podręczny, ale z tym to chyba najszybciej się uwinę.
Zeszłam na dół aby zjeść śniadanie i spędzić ostatnie chwile z najbliższymi...

Jest 18.00, więc już najwyższy czas jechać na lotnisko. Tato już powkładał moje bagaże do auta (nie zapominając o mamie:) i wyruszyliśmy w drogę. 
- Pamiętaj, nie rozmawiaj z obcymi, słuchaj się Anii, bądź grzeczna i ...
Oczywiście nie mogło się obyć bez nakazów i zakazów. Przez całą drogę słyszałam: to możesz, tego nie możesz. I tak w kółko. Czy ona naprawdę aż tak mi nie ufa ? 
Ale ja w tamtym momencie miałam co innego na głowie, a mianowicie Adama. Od tamtego spotkania nie odezwał się do mnie ani razu, a ja nie mam zamiaru się z nim kontaktować jako pierwsza. Nie mówię , że nie jest mi przykro, tylko uważam, że to on powinien do mnie napisać czy coś w tym stylu, bo spełnianie swoich marzeń to chyba nie przestępstwo, czyż nie ? Chciałabym abyśmy się jeszcze pożegnali ale cóż poradzić. Nie chce się do mnie odzywać to jego problem. Ja nie mam zamiaru się narzucać.

OCZAMI ADAMA

Boże, co ja narobiłem. Zachowałem się jak baba. Prawdziwy mężczyzna nie powinien obrażać się za byle co. Muszę to jakoś odkręcić. Od Klaudii słyszałem , że wylatuje o 19.00 więc jeszcze mam trochę czasu. Czym prędzej ogarnąłem się i wyszedłem przed dom. Chyba mi z nieba zleciałaś- powiedziałem gdy zobaczyłem przejeżdżającą taxówkę.
- Na lotnisko jak najszybciej, proszę.- kierowca się tylko uśmiechnął i wcisnął pedał gazu. Dopiero w tamtej chwili jak wiele mogę stracić. Za wiele...

OCZAMI KAROLINY

- Ja pójdę jeszcze na chwile do toalety. - powiedziałam rodzicom.
- Tylko nie siedź tam za długo żeby ci samolot spod nosa nie odleciał.
Po uprzednim powiadomieniu dokąd zmierzam , próbowałam przedrzeć się przez tłum , który znajdował sie na korytarzu.
- Au, mógłbyś trochę uważać ?!- jakiś palant prawie mnie zabił wpadając na mnie.


OCZAMI ADAMA

- Przepraszam, ja tylko.... Karolina ?!
- Adam ?! Co ty tu robisz ?
Ja to normalnie mam dzisiaj szczeście, najpierw taxówka teraz to...
- Hej, znalazłem cię szybciej niż myslałem - wymamrotałem- posłuchaj. Sorry za to szturchnięcie, ale chcialem się nie spóźnić z tobą zobaczyć.
- Jak widać się nie spóźniłeś. Czego chcesz ? Powiedzieć, ze źle robię wyjeżdżając i was zostawiając? Daruj sobie. 
Rozumiałem ją. Pewnie sam bym się tak zachował . Co ja sobie wyobrażałem ? Że wskoczy mi na szyje ? Jestem żałosny.
- Na wstępie chciałem cię przeprosić za te gadki, że nie powinnaś jechać do Londynu. Teraz rozumiem, że nie mam prawa decydować gdzie masz jechać i jeśli będziesz chciała gdzieś pojechać to i tak to zrobisz, bez względu na to co ja ci powiem. Także jeszcze raz cię przepraszam.


OCZAMI KAROLINY

Faktycznie, chyba mu przebacze. W sumie to nic złego nie zrobił. Po prostu chciał żebym została, ale że ja jestem taka co trudno mnie na coś namówić to wygarnęłam mu co o nim sądzę, bo nienawidzę kiedy ktoś mówi mi co mam robić. To jest jedna z moich wad.
- Dobra, zapomnijmy o tym . Ja też zachowałam się nie fair i również cię przepraszam.
- Powiedzmy że ci wybaczam - wyczuwałam sarkazm - czyli niczego nie było ?
- Nie. Cieszę się , ze zdecydowałeś się aby tu przyjść.
- Ta , ja też się cieszę, w ostatniej chwili zdążyłem.
- A propo niestety muszę już iść, bo za niecałe 15 minut już wylatuje.
- Ok. A mogę cię odprowadzić i ewentualnie pomachać ? 
- No pewnie , chodź.

- Będę za wami tęsknić - powiedziałam do rodziców bo wzywali mnie juz do odprawy.-  I uprzedzając waszą pytanie, tak napiszę do was jak tylko wyląduję.
- Pamiętaj, dbaj o siebie i nie daj się tam w wielkim mieście.
- A teraz ty. Chodź no tu. - uśmiechnęłam się do Adama po czym się przytuliliśmy.
Z pewnością będzie mi go brakować.
- Mam do ciebie prośbę. Nie zapomnij o mnie.
- Jak możesz to do mnie mówić ? Przecież ja się tam nie przeprowadzam.
- No niby nie, ale wiesz jak to bywa... - powiedział zmieszany.
- Nie nie wiem . Zapamiętaj to sobie, kocham cię jak brata i przenigdy o tobie nie zapomnę choćby nie wiem co.
- No właśnie, jak brata...- wymamrotał.
- Co tam powiedziałeś ?
-Że będę za tobą tęsknił. Dobra leć już bo na serio się spóźnisz.
- Ok, więc jeszcze raz pa paaa - przeciągnęłam i pognałam przed siebie aby się nie rozpłakać. Po 10 minut szybowałam już w powietrzu. 

1 h później

Pierwsze co, to po wyjściu moją uwagę przykuł tłum ludzi , jakby czekający na jakąs gwiazdę. Jak ja mam tu niby znaleźć moją kuzynkę ? 
No nic , przejdę w te i wewtę  i może ją znajdę. Moje nadzieje okazały się złudne bo po Anii ani śladu. nie pozostało mi nic innego jak do niej zadzwonić. W tej sprawia poszłam do toalety. Dzwonię. Jest sygnał.Proszę nagrać wiadomość. Tak jak myślałam, nie odbiera, albo mnie zbywa albo tu jest  i nie słyszy telefonu.
Dobra, to jeszcze raz tam pójdę i popytam. Wychodzę drzwiami od WC i nagle jeb. Dostałam drzwiami od męskiej. Mi chyba nie dane przebywać na lotniskach , grozi mi tu jakieś niebezpieczeństwo.
- I'm so sorry - powiedział całkiem ładny anglik ze słodkim akcentem.Aż mnie nos przestał boleć. 
Jakby za każdym razem taki przystojniak stał za zamachem na mnie to śmiało mogę poświęcić życie. 
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się i wyszłam
Wychodzę a tu znowu tyle ludzi. Na dodatek piszczą do mnie, krzyczą. I to na dodatek po imieniu. Nie wnikam skąd je znali. Nie przejmowałam się tym zbytnio. Ja nie wiem czy oni mnie śledzą czy coś, ale i tak poszłam dalej. Może teraz ją znajdę po przerzedzeniu się ludności. Ale nic. Jak igła w stogu siana. Zrezygnowana usiadłam , kiedy usłyszałam w głośnikach.
Caroline Milewska jest proszono do biura obsługi klienta. Powtarzam Caroline Mi...
WTF ?! O co tu chodzi ? Może Anka tu jest i mnie zaczęła szukać ale przestala gdy nie mogła bo była bezradna.
Zebrałam się i ruszyłam do BOK. Po zapukaniu otworzyła mi młoda kobieta w wieku ok. 35 lat.
- Dzień dobry jestem Caroline Milewska
- Ah, witam. Zapraszam do środka. Ci panowie nie mogą się pani doczekać.
Panowie ?! Serio coraz bardziej zaczynam się bać.
Gdy weszłam do środka, ci panowie okazali się całkiem całkiem, chociaż siedzieli tyłem.
- Hej - wypadało się przywitać.
- Hej.
- O ... hej. Wiedziałem , ze to będziesz ty...
O MY GOD. To był ten sam gościu , który trzepnął mi drzwiami.
Kolejny szok w tym samym dniu
Coś czuję, że moje wakacje nie będą nudne...


Hej !
Wracam z opóźnionym rozdziałem, ale jest . 
Nie będę ukrywać , że to było The Wanted.
Obstawiacie, że który z panów miał przygodę w toalecie ? 
I ogólnie co o nim myślicie.
Ja już po wigilii klasowej i wolneee !
Powoli zaczynam przygotowania do świąt, jutro mam zamiar ubrać choinkę.
A co tam u was ? Pokoje wysprzątane ? :D
I proszę was o chociaż jeden komentarz pod tym rozdziałem. O! Może być jako prezent.
I ten rozdział niech też będzie prezentem pod choinkę :P
I dodawajcie do obserwowanych.
PS. Wesołych Świąt ! :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

3. So sad.

Obudziłam się w środku nocy. Sama nie wiem gdzie dokładnie byłam. Pomacałam wszystkie rzeczy dookoła mnie i doszłam do wniosku , że jestem w kabinie prysznicowej. Tylko co ja tu robie ?! Nawet na kacu nie wiem czy bym tu trafiła.
No nic . Trzeba się zbierać. ubrałam się i wyszłam z kabiny, kierując się prosto do mojego łóżka, marząc tylko o jednym. SPAĆ !!!
Obudziłam się o 8. To dziwne, ale jeszcze nigdy nie wstałam o tej porze z własnej woli. To chyba z tej myśli, że za parę dni lecę do Londynu.
Przebrałam się.
 
Wyszłam z pokoju, kierując się do kuchni, aby zrobić coś pysznego moim rodzicom na śniadanie. Padło na omlety. Wiem, że to jedno z ich ulubionych dań. Do picie dałam herbatę.
Ledwo co skończyłam podawać do stołu, a już słyszałam schodzenie po schodach.
- O proszę, co my tu mamy -powiedział tato z bananem na twarzy, wchodząc do pomieszczenia.
- A to tak w podziękowaniu za wyjazd.
- A już myślałem że taka dobro- duszna jesteś - wszyscy się zaśmiali.
- Nadzieja matką głupich- "odpyskowałam" i usiedliśmy do stołu. 
Po pysznym śniadanku, ( nie wcale nie jestem skromna) poszłam na miasto spotkać się ze znajomymi. Ale będą mieć miny jak sie dowiedzą gdzie spędze wakacje. Nie mogę się doczekać zobaczyć ich reakcji, zwłaszcza , że Klaudia- moja koleżanka marzy o wyjeździe do Londynu. Pewnie się wkurzy ale co ja poradzę. 
Umówiliśmy się, znaczy ja , Klaudia, Julka i Adam (w naszej paczce był jeden chłopak, może to dziwne ale z nim miałam najlepszy kontakt, i najlepiej przyjaźniłam, był jak mój brat, i to za nim będę najbardziej tęsknić)
Gdy przyszłam był tylko Adaś. 
- Hej młody.
- Siemka mała- dałam mu buziaka na przywitanie. 
- Co tam ? Po co mieliśmy się spotkać ? - coś podejrzewał. Nigdy nie mogłam nic przed nim ukryć.
- A tak o . Już pogadać nie można ? :) 
- Serio Karo ? Myślisz , że cię nie znam ? Coś jest nie tak. Tylko co ?
- No dobra masz mnie. Ale powiem dopiero jak wszyscy będą. 
I jak na zawołanie w oddali zobaczyliśmy zbliżające się dziewczyny. 
- O wilku mowa - powiedział Adaś.\
- Hej, co już nas obgadywaliście ?
- Tak, no wiesz dlatego wcześniej przyszliśmy, żeby o was gadać, serio tyle ciekawostek.
Z całej grupy najmniej lubiłam Julkę. Wydawała się być taka sztuczna. Niby się  z nami kolegowała ale widziałam tą fałszywość w jej oczach. Miałam wrażenie , że chodziła z nami tylko ze względu na Adama. Fakt, jest ŁADNY, nawet bardzo ładny, ale nie tylko uroda się liczy. Ale on jej nie trawi. I czasem mamy niezły ubaw z tego, jak nieraz się do niego przystawia. Pewnie się nawet ucieszy gdy powiem jej , że wyjeżdżam, bo wtedy będzie miała Adama tylko i wyłącznie  dla siebie.
- Dobra, słuchajcie, muszę wam coś powiedzieć - nadszedł ten moment. 
- Jesteś w ciąży. 
- Ha ha ha serio to było bardzo zabawne.
- Bo jest taka sprawa. We wtorek lecę do Londynu. 
-...
- Na dwa miesiące.
-...
- Powiedz mi , że zabierasz mnie ze sobą.- przemówiła Klaudia.
- To świetnie. O nas się nie martw. My sobie damy radę , nie Adam ? - no tak mogłam być tego pewna, że to powie Julka.
- NIE !!! - wykrzyczał Adam i pobiegł przed siebie. 
- Adaś , zaczekaj ! - próbowałam go dogonić.
- Po co mam czekać ?! Jedź sobie do tej durnej Anglii i miej nas gdzieś. Baw się dobrze !
Zatkała mnie ich reakcja.Wiedziałam , że nie będą zadowoleni, ale żeby aż tak ? 
- Przecież nie wyjeżdżam tam na całe życie. - odkrzyczałam mu.
W odpowiedzi dostałam tylko machnięcie ręką. 
Wróciłam do moich zacnych koleżanek, ale po przyjściu zastałam tylko Klaudię. 
- A tamta gdzie poszła ? 
- A daj spokój z nią. Nie bierz jej sobie do serca. Wiesz przecież dobrze , że ona kumpluje się z nami tylko przez Adama, a po za tym obie dobrze wiemy , że on czuje coś do ciebie.
- CO ?! On mnie po prostu lubi i martwi się o mnie. 
- Chyba sama nie wierzysz w to, co mówisz. Czy osoba która TYLKO cię lubi tak by się wściekła z powodu wyjazdu ?
- Oj no dobra, może i mnie BARDZIEJ lubi niż innych ale to nic nie zmienia bo i tak pojadę do Londynu.
- Ja ci przecież nie karzę przez nas  rezygnować  z twojego marzenia. Po prostu smutno nam będzie tu bez ciebie.
- A co ty myślisz, że jak tam pojadę to zapomnę o was ? Jest takie coś jak telefon i skype. Też będę za wami tęsknić . Kocham was. Myślałam , że będziecie się cieszyć razem ze mną.
- Ależ my się cieszymy z twojego szczęscia, tylko inaczej niż myslałaś… 
Przegadałam z nią całe popołudnie. Po przyjściu do domu zaczęłam się pakować. Oczywiście nie obędzie się bez zakupów , ale to w poniedziałek. Po spakowaniu , rzuciłam się na łóżko. Czułam , że powoli opadają mi powieki, a jedyne co wtedy widziałam to był oddalający się Adam…


Hej misiaczki ! 
Smutno mi bo pod ostatnim rozdziałem nie było żadnych komentarzy :(
Dlatego też tak późno dodałam ten rozdział.
Mam nadzieję, że teraz będzie więcej.
Btw, który kawałek z Word Of Mouth skradł wasze serce ? Bo ja nie mogę przestać słuchać Summer Alive :)
Także do następnego ! ( O ile będzie chociaż 1 komentarz)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

2. Summer dream.

Przerosło to moje najśmielsze oczeiwania, bo...... bo to był bilet lotniczy do Londynu !
W końcu odwiedzę to jakże cudne miejsce ! :D
- Wy tak na serio ?- dalej nie mogłam uwierzyć - To nie jest chyba jakiś durny żart ? Chyba nie bierzecie przykładu z mojego brata ?
- Oszalałaś ? Nigdy byśmy tak nie zażartowali. Wiemy, ile to dla ciebie znaczy. - no całe szczęście.
- No ja myślę.- odpowiedziałam uradowana.
Już nie mogłam się doczekać wyjazdu.W sumie to jeszcze nie sprawdzałam kiedy jest wylot...
Zaraz, zaraz jeśli dzisiaj jest 28 czerwca, to wylatuje za 4 DNI ? To chyba sen.
Ale coś mi sie tu nie zgadza. Jak ja pojadę do Londynu skoro lecę sama ? Gdzie ja będę spać ?!
- Ej, bo tak w ogóle to gdzie ja się zatrzymam ? - mina trochę mi zrzedła.
- A o to się nie martw. Rozmawialiśmy z Anią od cioci Eli i zgodziła się żebyś u niej nocowała.
- O to spoko, myślę że fajnie będzie z nią mieszkać. Boże , ja nie wiem jak ja mam wam dziękować.- lekka zmiana tematu.
- Na jak długo jadę do tego Londunu ?
- Tu masz wolną rękę. Możesz zostać nawet całe wakacje.
Zrobiłam minę typu WTF ?!
- Sup - nie kulturalnie mi przerwano -,-
- Ale pod jednym warunkiem - dlaczego zawsze musi być jakiś haczyk ? Ale po mimo tego i tak się cieszyłam.
- No dobra, co to za warunek ?
- Będziesz musiała pomagać Ance i przydałoby się abyś poszła do jakieś sezonowej pracy, np. roznoszenie ulotek, mycie samochodów itp.- szczerze mówiąc mogłobyć gorzej - no bo przecież nikt cię nie będzie trzymał za ładną buzię, będziesz potrzebowała na swoje wydatki. Jeszcze póżniej porozmawiamy o wyjeździe, a teraz powiedz, kochasz tą swoją mamusię ? - co za pytanie.
- No baa, jak ja mogłabym nie kochać tak wspaniałej osoby jaką jesteś ty ?
- A tatusia kochasz ? - oj, ktoś tu był zazdrosny.
- No pewnie.
Po wypowiedzeniu tych słów, zrobiliśmy duużego przytulasa. Coś ciągle nie dawało mi spokoju.
- Czemu mieliście takie kwaśne miny jak pokazałam wam świadectwo ?
- Nie domyśliłaś się ? Jak pojedziesz będziemy za tobą tęsknić...
- I wiem dlaczego jeszcze. Nie będzie kto miał wam robić takich pysznych deserów i tak dobrej kawy jakie robie ja !
- Czy ty nie wiesz za dużo ?!- zapytano mnie ze śmiechem.
Na pogawędkach i planowaniu zeszło mi całe popołudnie. Bardzo się cieszyłam , że będę mieszkać u Anii. Miała świetne poczucie humoru i boskich znajomych, co jedno plus drugie równa się znakomicie spędzony czas i zero nudy.
Wyglądała na 18 lat ale miała ich 26. Nie pochodziła z biednej rodziny, dlatego mieszkała w apartamencie w UK. Widziałam go tylko na zdjęciach i muszę przyznać że wygląda jak z bajki. 6 pokoji, każdy z łazienką, duża kuchnia i ogromny salon, nie wspominając o ogrodzie.
Wyjechała z Polski jak każdy, za pracą i za lepszym życiem.Poszczęściło jej się o tyle, że ma obydwie rzeczy. A pracę wręcz wymarzoną. Jest producentką muzyczną i pracuje w wytwórni. Zawsze chciałam odwiedzić to miejsce, ale nigdy nie miałam okazji. Aż do teraz...
Z Anką utrzymywaliśmy kontakt, ale był on słaby. Zazwyczaj kończyło się na rozmowach telefonicznych co pare miesięcy.Kiedyś , gdy byłam mała, bardzo często odwiedzła nas z ciocią, ale kontak niestety uległ pogorszeniu.  Dlatego zdzwiłam się ( pozytywnie), że akurat u niej będę nocować.Coś czuje, że nie zapomnę tych wakacji.
O 22 poszłam do łazienki wziąć prysznic. Weszłam do kabiny i nastawiłam sobie masaż relaksacyjny. Może trochę odpoczne, bo na dziś mam już za dużo wrażeń.
Myśląc co (dobrego) może mnie spotkać tego lata, odpłynęłam w inny wymiar...


Hej, przybywam z drugim rozdziałem ! :)
Trochę dłuższy i szybszy od poprzedniego.
Jak się podoba ? 
Po raz kolejny zachęcam do obserwowania i komentowania bloga.
Dziękuję za miłe komentarze pod ostatnim postem.
Ten rozdział jest dedykowany dla tych którzy skomentowali ostani a szczególnie dla mojego pierwszego obserwatora - Camille Lelek. 
Oby was było coraz więcej.
Do następnego ! :D 

czwartek, 22 sierpnia 2013

1. Holidays, so beautiful...

Właśnie wychodziłam z tłumnie oblężonej szkoły, niosąc świadectwo z czerwonym paskiem. Na ten dzień czekałam bardzo długo, a mianowicie... na rozpoczęcie wakacji. Do mojej radości przyczyniło się wiele powodów. Jednym z nich było oczywiście to, że nie trzeba było wcześnie wstawać. Drogim natomiast nie uczenie się ; zero odrabiania lekcji, zero kartkówek i sprawdzianów, a co najważniejsze mnóstwo wolnego czasu. Kolejnym powodem było ... no właśnie sama nie wiem co. Rodzice obiecali mi, że jeśłi przyniosę czerwony pasek , dostanę niespodziankę.Brzmi to dziecinnie, ale naprawdę nie mogłam się doczekac aby dowiedzieć się co to jest naprawdę. Hmm, co to może być ? Powtarzałam sobie w myślach, kiedy usiadłam na ławkę w parku, niedaleko mojej szkoły.Właściwie to już "starej" szkoły, bo skończyłam gimnazjum. Jak to teraz będzie ? Nowa szkoła, nowi ludzie, napewno będzie fajnie ! Z jednej strony czułam radość, a z drugiej strony targały mną mieszane uczucia. Już nigdy nie będę wygłupiała się z moją starą klasą. Nigdy nie będziemy się przedrzeźniać z nauczycielami (niektórzy byli okropni, uwierzcie) Nigdy nie usiądą na ławce z moimi przyjaciółmi. Ale co mi tam, co ma być to będzie. Chyba nie będzie aż tak źle... Z moich rozmyśleń wyrwał mnie telefon. A raczej jego dźwięk. Dzwoniła mama.
- No hej - przywitałam się - co tam ?
- Za ile będziesz w domu ? - nigdy nie lubiłam jak mnie kontrolowali -.-
- Za niedługo, a co ?
- Masz to , na co czekamy ?- chyba chodziło jej o czerwony pasek.
- A nie wiem , nie wiem, może...- postanowiłam potrzymać ją w niepewności.
- To wracaj szybko, narazie.
- No pa.
Rozłączyłam połączenie przychodzące i wstałam z ławki. Ruszyłam przed siebie. Po drodze widziałam jak uradowane dzieci wybiegały ze szkół prosto w objęcia swoich rodziców. Już nie mogłam się doczekać sprawdzić co takiego mają dla mnie.Co to może być ? To pytanie nie dawało mi spokoju. Miałam nadzieję że nie jest kinder niespodzianka czy coś w tym stylu. A tylko by spróbowali...
Przyspieszyłam kroku i nim się obejrzałam, przechodziłam przez próg domu.
- Jestem ! - krzyknęłam z wejścia.
Z drzwi które znajdowały się po prawej stronie dobiegł mnie głos taty.
- Jesteśmy tutaj, przyjdź do nas na chwilę.- posłusznie wykonałam polecenie.
Już za moment dowiem się co to za niespodzianka. Byłam taka podekscytowana !
- Patrzcie co tu mam ! - wyskoczyłam z progu, i z ukrycia wyjęłam świadectwo.
- Aaa, gratulacje, wiedzieliśmy że możemy na ciebie liczyć - widziałam po ich twarzach, że nie była to szczera radość.
- Ale coś nie tak ? Widzę, że te uśmiechy są sztuczne- powiedziałam prawdę.
- I tak, i nie, bo....- przerwałam jej.
- To chyba dobrze , że się dobrze uczę, nie?
- No tak, oczywiście, nie zaprzeczamy, tylko jak wcześniej wspominaliśmy mamy dla ciebie niespodziankę.
- A no faktycznie, więc co to za niespodzianka ? - przez to całe zamieszanie zapomniałam o najważniejszym.
Mój humor od razu się poprawił. Zauważyłam, że tato wyjmuje coś zza pleców.
- Proszę , to dla ciebie.- wręczyli mi białą kopertę.
Srsly ?! Pieniądze ?! Wiem, że można wszystko za nie kupić, ale jednak wolę oryginalne prezenty. Myliłam się. To nie były pieniądze.Gdy zobaczyłam co jest zawartością koperty, nie mogłam uwierzyć w to , co widzę. Przerosło to moje najśmielsze oczekiwania...


Hej kochani ! 
Już jestem z pierwszym rozdziałem.
Trochę późno, ale lepiej poźno niż wcale :)
Zapraszam was do komentowania i do obserwowania bloga ! 
Mam nadzieję, że podobał się wam pierwszy rozdział ? :P
Następny już wkrótce ;D

czwartek, 2 maja 2013

1 wpis

hej ! za jakiś czas , będę dodawać rozdziały w których będzie mowa o The Wanted, także czasem wpadnijcie do tego bloga i sprawdźcie czy już jest któryś dodany ;D Do następnego !